niedziela, 9 września 2012

Rozdział pierwszy



    O 6.20 obudził mnie budzik. ‘No tak, to już dzisiaj’ - pomyślałam. Wstałam z łóżka i udałam się do mojej łazienki, aby się umyć. Osobna łazienka była jednym z niewielu plusów, jakie potrafiłam znaleźć w naszym nowym domu. Po pół godziny wróciłam do pokoju i założyłam białą bluzkę, czarną spódnicę, granatowe szelki i czarne czółenka. Zeszłam na dół na śniadanie, tam czekali już na mnie moja mama i brat.

- Cześć mamo, cześć Matt.

- Witaj Słoneczko – przywitała mnie mama i pocałowała w czoło.

- Siema Mała – rzucił mój brat i nie czekając na dalszą część posiłku wyszedł z kuchni.

- I jak Skarbie, jak się czujesz przed pierwszym dniem w nowej szkole? – zapytała moja mama, z dozą radości w głosie, że w końcu nasze życie będzie takie, jakim być powinno.

- Dobrze, trochę się boję, bo to jednak nowy kraj, inne obyczaje, inni ludzie… Boję się też, że będę miała pewne problemy z językiem. Ale mam nadzieję, że sobie poradzę.

- Na pewno dziecko. A teraz jedz tosty, a ja pójdę się ubrać, bo chcę podwieźć Ciebie i Mateusza pod liceum, to dla Was ważny dzień. – I w tym momencie zostałam w kuchni sama.

     Powoli, dokładnie przeżuwając każdy kęs, skończyłam moje śniadanie. Wróciłam do pokoju po torebkę i udałam się na dół żeby poczekać na mamę i brata. Usiadłam na ławeczce przed domem i spojrzałam na zegarek – mieliśmy jeszcze pół godziny czasu. Znając moją mamę wyjedziemy z domu na ostatni moment. Pogrążyłam się w myślach, których od czasu przeprowadzki było coraz więcej. Na początku sierpnia przeprowadziliśmy się do Wielkiej Brytanii. Rodzice od dawna ledwo wiązali koniec z końcem, więc gdy tata otrzymał propozycję pracy na wyspach, upatrywali się w tym końca naszych problemów i początku nowego, lepszego życia. Z moim bratem musieliśmy się do tego dostosować. W sumie nie było to dla nas wielkim problemem, gdyż od zawsze często się przeprowadzaliśmy. Tym razem jednak dla mnie było to coś innego, w końcu to będzie inny kraj. Miałam 17 lat i bałam się nieco nowej rzeczywistości. Nie tęskniłam jakoś specjalnie za Polską – nie miałam tam zbyt wielu przyjaciół, dlatego miałam nadzieję, że może w końcu tutaj uda mi się ich znaleźć. Wierzyłam, że nowa szkoła otworzy dla mnie nowe możliwości…

     Z zamyślenia wyrwała mnie moja mama, która pospieszyła mnie, gdyż zostało nam tylko 15 minut do rozpoczęcia roku. Miałam rację, znowu się spieszymy. Wsiadłam do samochodu i utkwiłam wzrok w szybie, podziwiając kolejne ulice Holmes Chapel.

     Po 10 minutach znaleźliśmy się przed budynkiem nowej szkoły. Mama na pożegnanie życzyła nam powodzenia, a sama udała się do pracy. Tymczasowo zatrudniła się w restauracji, jako pomocnik szefa kuchni, jednak w dalszej przyszłości miała nadzieję na coś lepszego. Zostawiłam mojego brata i udałam się na salę według wcześniej otrzymanego rozkładu zajęć. Gdy dotarłam na miejsce, ujrzałam masę ludzi, w różnym grupkach, wszyscy o czymś rozmawiali. ‘Pewnie wspominają wakacje’ – pomyślałam. Zatrzymałam się nieśmiało przy jednej z grupek i czekałam aż głos zabierze dyrektor. Zanim jednak to nastąpiło wodziłam wzrokiem po ludziach, z którymi – o ile będzie mi dane – będę się widywać na zajęciach do końca tego roku szkolnego. Niektórzy mi się przyglądali, inni w ogóle nie zwracali uwagi na ‘nową’. Już myślałam, że nic mnie nie zainteresuje, jednak w tym momencie zauważyłam chłopaka, trochę wyższego ode mnie - co było naprawdę wyczynem, zważywszy na moje 175cm wzrostu – z burzą brązowych loków i zielonymi oczami. Niby nie wyróżniał się niczym z tłumu, jednak coś sprawiło, że moje spojrzenie na dłużej się przy nim zatrzymało. Możliwe, że jeszcze dłużej bym mu się przyglądała, lecz do równowagi szybko przywrócił mnie głos dyrektora, który uroczyście rozpoczął rok szkolny w Holmes Chapel Comprehensive School.

     Dyrektor wraz z innymi pracownikami szkoły przemawiali około pół godziny, po wszystkim dziękując nam za uwagę i życząc udanego roku w szkole. Po wszystkim uczniowie zaczęli się rozchodzić, więc postanowiłam pójść ich śladem. Gdy wychodziłam z sali podbiegła do mnie dziewczyna, blondynka o wyjątkowo niebieskich oczach.

- Hej, jestem Sam – odezwała się, a uśmiech nie schodził z jej twarzy.

- Hej, ummm… Paulina – przywitałam się z dotychczas nieznajomą mi dziewczyną.

- Nie widziałam Cię nigdy wcześniej, więc pewnie jesteś tu nowa, zgadza się?

- Taak, dopiero niedawno się przeprowadziłam, jeszcze nikogo tu nie znam. – odpowiedziałam, nie wiedząc czemu, również się uśmiechając.

- Wiem, przez co przechodzisz, to samo przeżywałam w zeszłym roku. Też pojawiłam się w szkole jako nowa, ale ludzie tutaj byli naprawdę mili i szybko się zaaklimatyzowałam.

- Miło to słyszeć, miałam małą nadzieję, że tak będzie, chociaż szczerze, do końca w to nie wierzyłam.

- A od czego zaczynasz jutro zajęcia?

- Z tego, co widzę, pierwsza jest matematyka – poczułam, że coraz bardziej lubię tą dziewczynę.

- Oooo, to spotkamy się jutro u pana Collinsa – blondynka nie ukrywała radości.

- Cieszę się, będę już kogoś znała.

- To w takim razie widzimy się jutro o 7-mej w klasie matematycznej. Jak chcesz, to możemy nawet razem siedzieć.

- Z przyjemnością. – Naprawdę ucieszyłam się, że nie będę już tutaj sama. – Do zobaczenia!

- Pa! – krzyknęła na pożegnanie Sam i wybiegła ze szkoły niczym błyskawica.

     Postanowiłam, że do domu pójdę pieszo, nie wiedziałam gdzie może być Matt, więc nawet na niego nie czekałam. Przez 25 minut, jakie wracałam ze szkoły rozmyślałam o dzisiejszym dniu i poznaniu Sam. Żałowałam, że nie wzięłam ze sobą mp3, które pomogłoby mi odciągnąć się od tego wszystkiego. Z jednej strony byłam szczęśliwa, że znam kogoś, że nie będę jutro sama. Z drugiej jednak cały czas nie wiedziałam, co czeka mnie w nowej szkole, jacy będą inni ludzie i czy poradzę sobie z tym wszystkim. Gdzieś też myślałam o chłopaku, którego widziałam na rozpoczęciu, ale postanowiłam nie zawracać sobie nim głowy. Po moich dotychczasowych kontaktach z chłopakami nie miałam ochoty znowu o kimś bezsensownie rozmyślać, poza tym, doszłam do wniosku, że w ogóle go nie znam, więc nie ma sensu go wspominać.

     Gdy przyszłam do domu, przebrałam się i zajęłam rozpakowywaniem ostatnich rzeczy. Kiedy nastał wieczór przygotowałam ubrania na następny dzień, wykąpałam się, jeszcze raz dziękując w myślach za własną łazienkę, i udałam się spać, z przekonaniem, że jutro będzie dobry dzień.

..............................................................................................


Witajcie! Jest to pierwszy rozdział mojej opowieści, trochę krótki, ale myślę, że im dalej tym będzie coraz więcej do czytania :) Bardzo proszę o komentarze, jest to naprawdę bardzo ważne dla mnie, gdyż pomaga mi to w ocenie mojej pracy. Dlatego gdy czytasz - zostaw po sobie ślad w komentarzu. Dziękuję za wejście! :)


3 komentarze:

  1. Uuu szykuje się fajne opowiadanie :)
    Czekam na następny rozdział
    Zapraszam do mnie
    http://itsyou-hope.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. no, no zapowiada się ciekawie ;) czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  3. wyczuwam kolejne uzależnienie! :)
    domyślam się, ze głównie będzie o Haroldzie! :3
    ale jakby byłą reszta chłopców to nie obraziłabym się, mm :) xx
    czekam na kolejny i informuj mnie o nn <3
    Love ya! :* /clauds

    stole-my-heart-xoxo

    OdpowiedzUsuń