Rozdział
drugi
Następnego dnia, gdy zeszłam na śniadanie
nie zastałam nikogo w kuchni. Od razu przypomniałam sobie, że przecież wszyscy
wstają później ode mnie. Z miną, która nie okazywała zachwytu założyłam płaszcz
i udałam się do szkoły. Po wczorajszej radości związanej z poznaniem Sam nie
pozostał ślad. Jakoś nie miałam ochoty na nowo przystosowywać się do kolejny szkoły,
znajomych, nauczycieli. Po prostu chciałam, żeby chociaż pół roku było za mną i
nikt nie pamiętał, że jestem ‘tą nową’. Jedyne, co mnie dzisiaj zadowalało, to
fakt, że rozpoczynam zajęcia od matematyki. Od zawsze była ona moim ulubionym
przedmiotem, chociaż większość znanych mi osób dziwiła mi się. Dla mnie szeregi
cyfr i znaków były momentami bardziej zrozumiale niż moje życie. Za to język polski
to było zło. Nigdy go nie lubiłam i nie próbowałam zmieniać mojego nastawienia.
Poprawiłam sobie humor zdając sobie sprawę z tego, że tutaj ten przedmiot nie
będzie mnie już męczył.
Gdy
zakończyłam swoje kolejne zagmatwane przemyślenia znajdowałam się przed
drzwiami szkoły. Spoglądając na zegarek czym prędzej udałam się na zajęcia,
bojąc się, że mogę się spóźnić i zwrócić na siebie jeszcze większą uwagę. Kiedy
odnalazłam salę od razu wypatrzyłam Sam i udałam się w jej kierunku.
-
Cześć Paula! – krzyknęła dziewczyna i zaczęła do mnie machać, chociaż już
prawie znajdowałam się przy niej.
-
Hej Sam. – odpowiedziałam i zajęłam miejsce obok niej.
-
I jak się czujesz? Przyzwyczaiłaś się już do miasta?
-
Wiesz, w sumie często się do tej pory przeprowadzałam, więc nie było to takie
trudne. Najbardziej bałam się, że sobie nie poradzę z językiem, bo to jednak
inny kraj, ale jak widzisz, radzę sobie nieźle.
-
Inny kraj? Oooo, ej, to skąd jesteś? – na jej twarzy było widać wyraźne
zaciekawienie.
-
Eeee, z Polski. Tata dostał tu dobrze płatną pracę, więc wyjechaliśmy cała,
rodziną i o, oto jestem. – odpowiadałam, nieśmiało się uśmiechając.
-
Oooo tak, to by tłumaczyło Twoją odmienną urodę i inny akcent. Ale nie martw
się, radzisz sobie naprawdę dobrze, a no i teraz masz też mnie. Zobaczysz, ten
rok będzie cudowny – i w tym momencie nie zważając na nikogo przytuliła mnie.
Poczułam się trochę dziwnie, ale po chwili namysłu stwierdziłam, że co mi tam,
może zostaniemy przyjaciółkami? Nigdy nikogo takiego nie miałam, więc uradowało
mnie to.
Chwilę później do klasy wszedł nauczyciel
i rozpoczęła się lekcja. Tym samym musiałyśmy zakończyć z Sam naszą rozmowę.
Pan Collins zaczął czytać listę obecności i modliłam się o to by nie zatrzymał
się przy mnie na dłużej.
-
Slown?
-
Jestem – odezwał się głos niskiej brunetki ze środka sali.
-
Spenar?
-
Obecna – przełknęłam ślinę i ku mojemu zdziwieniu nazwiska leciały dalej.
-
Styles? – głos nauczyciela się załamał i zaczął wodzić wzrokiem po sali. W tym
momencie do sali wbiegł zdyszany chłopak. Ten chłopak. Dokładnie ten sam,
któremu przyglądałam się wczoraj na rozpoczęciu roku.
-
Już jestem panie Collins. Swoją drogą ładny krawat – powiedział brunet.
-
Uspokój się Harry. Mam nadzieje, że w tym roku przestaniesz się jednak notorycznie
spóźniać. Nie chciałbym aby to wpłynęło na Twoją ocenę.
Chłopak
tylko kiwnął głową i udał się do ławki. Zajął miejsce tuż za mną. Sam
natychmiast się do niego odwróciła.
-
Znowu się spóźniasz? Tyle razy Ci mówiłam, żebyś uważał, szczególnie u
Collinsa. Potem Twoja mama się mnie pyta jak u Ciebie ze szkołą wygląda a ja
jej muszę ściemniać – widać było, że jest zdenerwowana.
-
Dobra Sam, weź się nie czepiaj. Zagadałem się z Niallem i co z tego? - na dźwięk imienia niejakiego Nialla Sam
lekko się zarumieniła, kątem oka to dostrzegłam, ale chyba tylko ja, ponieważ
brunet kontynuował – Moja szkoła, moje spóźnienia, moja sprawa.
-
Tak, ale to potem mi Twoja mama suszy głowę, żebym z Tobą pogadała, bo się
martwi o Twoje oceny – Sam nie dawała za wygraną.
-
A co mnie to obchodzi, możesz jej mówić co chcesz, Twoja sprawa, ja się mieszać
nie będę – w tym momencie wyszczerzył zęby w szyderczym uśmiechu.
-
Wiesz co? Może to i nie Twoja sprawa, ale mógłbyś się czasem zainteresować co
maja do powiedzenia inni. I powiem Ci…
-
Sam, później, lekcja jest – lekko szturchnęłam ją w ramię i szepnęłam na ucho,
bo zauważyłam, że pan Collins zaczyna się nam przyglądać.
-
Ej, mogłabyś nie przerywać. A w ogóle kim Ty jesteś? Aaaaaa, czyżby ta nowa? –
Harry spojrzał na mnie nie ukrywając swojej pogardy.
-
Nie nowa, a ma na imię Paula. I ma dziewczyna rację, lekcja, jest, z Tobą
rozmówię się po południu – moja koleżanka z ławki odwróciła się w stronę
tablicy, a siedzący za nami chłopak tylko prychnął, jakby w ogóle nie przejmował
się tym, że Sam jest na niego wściekła.
Przez całą lekcję myślałam o zachowaniu
Harry’ego. Przypomniałam sobie jak wczoraj zafascynował mnie na rozpoczęciu i
jak dzisiaj szybko udało mu się to zniszczyć. Miałam rację, by nie zawracać
sobie nim głowy. Nie potrzebna mi była znajomość z takim arogantem i bezczelnym
typkiem. Jednak chcąc nie chcąc, chłopak mnie trochę interesował. Poza tym, zastanawiało
mnie, skąd moja blondwłosa koleżanka tak dobrze zna jego rodzinę. Ta myśl nie
dawała mi spokoju, więc kiedy matematyka dobiegła końca postanowiłam zapytać
się o to Sam.
-
Ej, Sam, możesz mi wytłumaczyć tą sytuację na zajęciach? Czemu się tak
interesujesz, a raczej przejmujesz tym całym Harrym? – zaczęłam niby tak sobie.
-
Hmmm, Harry jest moim kuzynem – wyjaśniła. – Dodatkowo jesteśmy sąsiadami. Od
kiedy jego mama i tata się rozwiedli, zmienił się nie do poznania. Zaczął się
nagminnie spóźniać a i jego oceny pozostawiają wiele do życzenia. Moja ciocia,
to znaczy jego mama, bardzo się o niego martwi, a że ja mam z nim większość
zajęć to mnie wypytuje. I wtedy żeby go nie wsypać musze jej ściemniać. A uwierz
mi, że nie lubię tego robić. Ciocia dużo przeszła, więc nie chcę jej jeszcze
zamartwiać Hazzą.
-
Aaaha, no tak, teraz rozumiem. Ale
uważam że i tak nie powinnaś się tym wszystkim tak przejmować. Jak zauważyłam,
Harry jest ciężkim przypadkiem. A spróbowałaś, porozmawiać z tym jego kolegą,
eee, Niallem? – zapytałam, zanim zdałam sobie sprawę z tego, że dla Sam może to
być drażliwy temat.
-
Wiesz, w sumie, jeszcze nie… Ale masz rację, może powinnam? – W jej oczach
widać było, że to czy bitwę, widocznie bardzo musiało jej na tym chłopaku
zależeć. Teraz patrzyła na mnie tak, jakby oczekiwała mojego potwierdzenia na
zadane jej pytanie, więc nie zwlekając, czym prędzej odpowiedziałam:
-
Tak, oczywiście. Skoro się przyjaźnią, to pewnie ma on na niego jakiś wpływ. –
Cieszyłam się, że Sam może odważy się zagadać do chłopaka pod byle pretekstem,
byle by z nim porozmawiać.
-
Okej, to wiesz co, zrobię jak mówisz. A teraz wybacz, mykam na angielski, do
zobaczenia! – uściskała mnie i już jej nie było.
Pozostałe lekcje spędziłam w osłupieniu,
ledwo słuchając tego, co się do mnie mówi. Nawet nie zauważyłam, że nikt nie prosił
mnie na środek klasy bym się przedstawiła ani tym podobne. Siedziałam na
zajęciach, ale myślami byłam gdzieś daleko. Na moje nieszczęście, cały czas przy
chłopaku z lokami. Nie wiedziałam, czemu aż tak bardzo mnie interesuje. Przecież
był aroganckim, zarozumiałym gościem, bez krzty kultury. A jednak. Coś mnie
ewidentnie do niego ciągnęło. Tylko co? To pytanie zadawałam sobie cały dzień,
jednak nie znalazłam na nie odpowiedzi.
Gdy wróciłam do domu, na stole w kuchni
zauważyłam kartkę z pismem mamy: 'Kochanie! Wyszliśmy z tatą na kolację do
restauracji, mam nadzieje, że sobie poradzisz, kocham Cię, mama. Aha, Mateusz
poszedł na noc do kolegi, więc nie czekaj na niego. Jeszcze raz, kocham Cię'.
Nie zdziwiłam się taką wiadomością, bo od zawsze często zostawałam sama w domu.
Zrobiłam sobie kanapkę i wzięłam do ręki dzisiejszą gazetę. W drodze ze szkoły
postanowiłam, że poszukam sobie jakiejś dorywczej pracy. Trzy dni w tygodniu
lekcje rozpoczynałam od 11tej, ponadto zazwyczaj szybko kończyłam, dlatego też
miałam dużo czasu. Stwierdziłam tez, że odciążyłabym trochę rodziców, zwłaszcza
teraz, na początku, gdy jest im jeszcze ciężko. Zaczęłam przeglądać ogłoszenia
w poszukiwaniu czegoś ciekawego i dobrze płatnego..
..........................................................................................................
Witajcie! Trochę mnie tu nie było, ale teraz postaram sie dodawać rozdziały częściej :) Mam nadzieję, że moje opowiadanie przypadło Wam do gustu :> Czekam na komentarze, ponieważ one będą pomagały mi tworzyć blog coraz lepszym!
Pozdrawiam Was! ;* xoxo